Happy Planet Index - gdzie żyją najszczęśliwsi ludzie?


Happy Planet Index to pierwszy naukowy ranking próbujący zmierzyć poczucie szczęścia na świecie. Zamiast dotychczas stosowanych kryteriów wzrostu gospodarczego, czy dochodu na mieszkańca bierze pod uwagę długość życia (co dużo mówi o opiece zdrowotnej i warunkach bytowania w danym kraju) oraz poczucie, czy sami mieszkańcy danego kraju czują się szczęśliwi. Co ciekawe ranking ten zrzucił zazwyczaj przodująca Europę do średniaków, natomiast obwołał nową królową - Amerykę Łacińską. W pierwszej dziesiątce najszczęśliwszych krajów królują bowiem kraje latynoskie: Kostaryka, Dominikana, Gwatemala, Brazylia... a nawet Kuba. Statystyki totalnie pogrążyły wszechmocne Stany Zjednoczone, które na 143 państw zajęły marną 114 pozycję, gdzieś pomiędzy pogrążonym w chaosie państwami Afryki. Tym bardziej, że tak krytykowana przez nie Kuba zajmuje wysokie siódme miejsce w rankingu. Dlaczego mimo biedy osoby, która tam mieszkają czują się szczęśliwsze? Bo mają zapewnioną darmową opiekę medyczną i edukację, mają silne poczucie wspólnoty, a co najważniejsze – nigdy nie czują się samotni i dożywają późnej starości w otoczeniu kochającej rodziny. A tego żaden pieniądz nie zapewni.
Ameryka Łacińska górą!!! Ja sama spędziłam wiele czasu mieszkając na Kubie i w Brazylii i mimo, że czasem zabrakło wody, a czasem prądu, to nigdy nie zabrakło tego najważniejszego - czasu dla drugiej osoby. Czego wszystkim żyjącym w wirtualnym świecie życzę.


Kobieta, mężczyzna i samba


Czasem można odbyć podróż nawet nie wychodząc z domu. Wystarczy jedno wspomnienie, dobry film, znajoma muzyka. Kto nie pamięta słynnej samby z filmu „Kobieta i mężczyzna”? Skąd wzięła się brazylijska samba we francuskim melodramacie? Reżyser Claude Lelouch nakręcił ten film metodą improwizacji, zostawiając aktorom możliwość wykreowania własnej postaci. Grający męża głównej bohaterki kompozytor Pierre Barouh wrócił właśnie z podróży po Portugalii, gdzie zachłysnął się muzyką brazylijską. Zaśpiewana przez niego samba przeszła do historii kina. Nie oparła się też jej magii grająca główną rolę kobiecą Anouk Aimee, która niedługo potem, już w prawdziwym życiu, została żoną Pierra.

Ja też jakby na przekór odkryłam muzykę brazylijską podczas pobytu w Hiszpanii. Znajomy z Madrytu, z którym przemierzałam bezdroża Kastylii w poszukiwaniu stylu mudejar do jego albumu fotograficznego, wciąż nucił jakąś słodko brzmiącą melodię. I snuł marzenia o podróży do kraju, w którego muzyce jest zakochany. Wtedy nawet nie przypuszczałam, że wiedziona jakimś przeznaczeniem, to ja trafię do tego magicznego kraju. I zostanę na dłużej zakochana nie tylko w jego muzyce i języku, który sam w sobie jest tak melodyjny, że ma się wrażenie, ze wszyscy wokół śpiewają. Niech żyje Brazylia i najwspanialszy piewca jej urody Vinicius de Moraes. Kto nie zna jego kompozycji,ten jakby żył w ciemnościach. Zresztą niech przemówią za niego słowa jego piosenki:

„É melhor ser alegre que ser triste
Alegria é a melhor coisa que existe
É assim como a luz no coração...

Lepiej być szczęśliwym niż smutnym
Bo radość jest najlepszą rzeczą jaka istnieje

Jest jak światło w sercu...”

Julio Cortazar



Kiedy kronopie wybierają się w podróż, hotele są pełne, pociągi już odeszły, leje jak z cebra, a taksówki albo nie chcą ich zabierać, albo żądają oczu z głowy. Kronopie nie zniechęcają się, bo są przekonani, że takie rzeczy zdarzają się wszystkim, a idąc spać mówią jeden przez drugiego: „Piękne miasto, najcudowniejsze miasto”. I całą noc śnią, że w mieście są najwspanialsze zabawy, na które są zaproszeni. Nazajutrz wstają uszczęśliwieni i tak to właśnie podróżują kronopie.
/Julio Cortazar „Opowieści o kronopiach i famach”/
Z miłości poleciałam za nim do Argentyny. Szukałam go na roześmianych placach Buenos Aires, we wszystkich zacisznych księgarniach i gwarnych eleganckich kawiarniach. Niestety nigdy nie udało mi się go spotkać. Pozostał mi po nim tylko cień i kilka zapisanych stron. Miał na imię Julio. Julio Cortazar – Wielki Cronopio.

Listy, listy ...


Wszystkich tych, którzy do mnie piszą serdecznie pozdrawiam. Bardzo dziękuję za poświęcony czas i cieszę sie, ze tyle osób podziela moje pasje. Równocześnie jednak informuję, że nie jestem w stanie nikomu odpowiedzieć, póki nie podacie mi maila. Obiecuję odpisać :-)

Podróżnik - wieczny tułacz



Nigdzie nie zapuściłam korzeni, nigdzie nie przynależę. Są jedynie miejsca, do których latam. A nad innymi miejscami przelatuję. Mam tylko ludzi, których lubię. Albo kocham. To oni są jedyną ojczyzną jaka mi pozostała.
/John Fowles "Mag"/


I z okazji utęsknionej wosny, która wreszcie nadeszła jedna z moich ukochanych piosenek.


Águas de Março - Tom Jobim i Elis Regina