Życie jak w Madrycie



Do Madrytu trafiłam przypadkiem. Pamiętam ten zimny grudniowy poranek, kiedy wysiadłam z pociągu z Lizbony na dworcu Atocha. Nie znałam nikogo w tym mieście. Nie miałam dokąd pójść. Wtedy jeszcze nie wiedziałam, że spędzę tutaj jedne z najbardziej szalonych miesięcy mojego życia.

Przypadkowo poznani ludzie okazali się muzykami zespołu o znamiennej nazwie„Gra w klasy”. Jak u Cortazara „chodziliśmy nie szukając się, ale wiedząc, że chodzimy po to, żeby się znaleźć” świadomi, że „przypadkowe spotkanie jest czymś najmniej przypadkowym w naszym życiu”. 

Jestem przekonana, że dobry los postawił ich na mojej drodze i już tego samego dnia zamieszkałam w przytulnym ... garażu przerobionym na studio nagrań. Szczęście mi sprzyjało, bo kilka dni później udało mi się poznać samego Pedro Almodovara, o którym potem napisałam swoją pracę magisterską. Na pożegnanie dostałam od niego książkę ze scenariuszem „Wszystko o mojej matce”. Przed powrotem do Polski odbyłam jedną z bardziej fascynujących podróży mojego życia. Z Guillermo przyjacielem fotografem objechaliśmy okoliczne miasteczka w poszukiwaniu stylu mudejar. Powstał z tego nawet album.

Brak komentarzy: